Nasze seniorki z Mysłakowic rozpoczęły uroczą podróż sentymentalną . Podczas cotygodniowych spotkań panie prezentują swoje fotografie z archiwum domowego. Celem tych spotkań będzie stworzenie albumu dla wnuków z opisem zdjęć ,czy nawet krótkiej historii związanej z fotografią. A tych historii można słuchać z zapartym tchem. Będąc skromną słuchaczką i reporterką podczas spotkań seniorek, ze wzruszeniem przysłuchuję się opowieściom płynącym podczas prezentowania tych fotografii.
Na pierwszym z tych spotkań swoimi wspomnieniami podzieliły się panie Tereska , Marysia i Jola.
Teresa opowiedziała o tzw. „choinkach zakładowych” w fabryce lnu Orzeł. Na czarnobiałym zdjęciu widnieje Mikołaj a wokół niego gromada malutkich kilkuletnich brzdąców. Wśród nich Teresa z siostrzyczką , wszystkie dzieci w szkolnych fartuszkach, żeby żadne się nie wyróżniało. Nawet córki wujka Teresy - dyrektora zakładu ubrane były jak pozostałe dzieci podkreśla w swoim opowiadaniu . Było biednie ale fajnie dodaje Tereska.
Z rozrzewnieniem wspomina też o atrakcjach jakie podczas spotkań mikołajkowych miały miejsce w zakładzie pracy rodziców, o koncertach i przedstawieniach dziecięcych, w których brała udział jej zdolna koleżanka Stenia. Dzieci uwielbiały oglądać występy Steni, bo pięknie śpiewała , m. in. Świniareczkę.
Kolejna z pań Maria wyciąga plik czarno białych fotografii. Większość z nich przedstawia małą Marysię w rozmaitych okolicznościach i miejscach. Na pierwszym zdjęciu Marysia na łódce, wśród leśnych drzew, w letnie popołudnie, wypad do Lipek z wizytą do koleżanki.
Na kolejnym zdjęciu Marysia z inną koleżanką, z którą wiążą się rozmaite wspomnienia, uboga dziewczynka, której Maria pomagała dzieląc się z nią tym co mogła a w szczególności jedzeniem. Radość dziecięca na twarzach obu dziewczynek świadczyć może tylko o szczerej przyjaźni. No pozostałych fotografiach widnieją rodzice Marii w towarzystwie dzieciaków i krów na pastwisku. To kolejny moment na przywołanie sielskiej rodzinnej atmosfery z czasów dziecięcych. Wśród fotografii Marii znaleźć można również te z lat młodości , gdzie w towarzystwie przystojnego kolegi uchwycony został moment tańca na jednej z klasowych potańcówek. Są też grupowe zdjęcia z zakończenia ósmej klasy czy już barwne zdjęcia z lat 70-80 z klasowych wycieczek.
Pani Jolanta, która jest inicjatorką tego pomysłu podzieliła się z seniorkami swoimi fotografiami i uroczymi opowieściami z historii jej rodziny. W ramce za szkłem kilka pięknych ujęć czarno białych fotografii. Jest mała Jola z siostrą , jest profesjonalny portret młodej Joli zrobiony przez fotografa artystę, jednak szczególnie bliskie pani Jolancie jest jedno zdjęcie a mianowicie fotografia przedstawiająca kilkuletnią Jolę stojącą przy ukochanym koniu dziadka. Zdjęcie zrobione w Gowarczowie koło Końskich skąd pochodziła mama pani Jolanty. Opowieść o tym miejscu wszystkich bardzo zainteresowała ponieważ na podstawie tego malutkiego zdjęcia odżyły piękne wspomnienia z dzieciństwa. Dowiedzieliśmy się o cudownym ogrodzie, przy pięknym domu , w tymże ogrodzie często wśród kwiatów, warzyw , motyli i szumie strumyka drzemała mała Jola. Wśród opowieści znalazła się też ta, w której malutka Jola zrobiła psikusa rodzicom, dziadkom i jak się okazało całej wsi. Przy domu stała psia buda, do której przywiązany był dość groźny pies. Wszyscy się tego psiaka bali. A mała Jolusia postanowiła zajrzeć do psiej budy i się w niej schowała. Kilka godzin poszukiwań dziecka spowodowało panikę i rodziny i całej wioski, po czym Jola z budy wyczołgała się i ku ogromnemu zdziwieniu ale i radości wszystkich pojawiła się wśród swoich bliskich.
Spotkanie z seniorkami sprawiło, że z ogromnym wzruszeniem, ciekawością i uwagą zatopiłam się w historie płynące z ust pań . A przy okazji mogłam skorzystać z tego zaszczytu iż pozwolono mi obejrzeć rodzinne fotografie. Pomysł przekazania rodzinnego albumu młodszemu pokoleniu uważam za idealny. Liczę na kolejne sentymentalne spotkania w następnym tygodniu. Dzieląc się z Wami zachęcam do wykorzystania tego pomysłu wśród swoich bliskich.